wtorek, 4 sierpnia 2015

Pierwsze DIY :)

Lato zdecydowanie nie sprzyja blogowaniu...
...tyle zmian, a nie ma kiedy napisać, bo tyle jeszcze do zrobienia i tak pięknie na dworze...
Najbliższy tydzień dla mnie jest idealny!
Prognoza pogoda spowodowała u mnie radość jak u dziecka!
Uwielbiam taki skwar i ten dreszcz, gdy słoneczko przygrzewa :)
 
W ramach, że pogoda rozpieszcza, sprzyja przesiadywaniu w ogrodzie, zatem o tym będzie post z moim pierwszym DIY :)
Już z przyjściem wiosny planowałam moje podwóreczko, tu trawka, tu drzewka, a tu meble ogrodowe...no właśnie...meble ogrodowe! Ale jakie, z czego, a te ceny!!! I tak to się skończyła historia o meblach ogrodowych. Sama nie wiedziałam, jakie chcę, czy metalowe, które będą rdzewieć, czy drewniane, które będą próchnieć, a to nie sztuka wydać 1 500 zł albo i więcej na coś, co zaraz się zniszczy. Problemem był u Nas fakt, że póki co nie mamy gdzie tych mebli schować, gdy nagle zacznie lać jak z cebra :( Zatem odpuściłam...jak z wieloma rzeczami - od razu Rzymu nie zbudowano pomyślałam, w przyszłym roku...

I aż tu dnia pewnego ujrzałam na jednym ze zdjęć na INSTAGRAMIE meble ogrodowe - idealnego do ...białego, małego... ! ...biało-antracytowe, o prostych kształtach no i ławeczka też była!
CUDO!
Tylko pojawił się problem, bo my tu w PL, a meble w NL :(
Ale właścicielka ...białego, małego...tak łatwo się nie poddaje.
Myślałam, myślałam, aż wymyśliłam. Od razu przypomniałam sobie, ze moi rodzice kupili w bardzo podobnym stylu meble sosnowe za grosze....kupię takie same i pomaluje!
Był plan, pora przejść do realizacji. Z moim K. pojechaliśmy do jednego z marketów budowlanych, były mebelki, ale coś mnie tknęło...obejrzałam, sprawdziłam i wróciłam do domu bez niczego. Ale wcale nie smuciłam się z tego powodu, bo postanowiłam poszukać ich w necie.
Moje założenie na all jest all sprawdziło się - znalazłam na allegro te same mebelki i teraz uwaga w cenie z przesyłką 269 zł, a że posiadałam jeszcze kupon rabatowy 20 zł to całość kosztowała mnie bagatela 249 zł ! :) No i taka cena mi się podoba!

Tak oto prezentowały się meble w wersji pierwotnej - zdjęcie znalezione w Internecie.

źródło
 
Ja od razu przeszłam do malowania, zatem u Nas meble złożone były dopiero po odpicowaniu - całe szczęście, bo w wersji oryginalnej średnio się prezentują...
A malowanie, no cóż, nie należy do moich ulubionych zajęć. Namęczyłam się z tym niemiłosiernie. Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Musiałam sprostać zadaniu.
A oto co powstało.
 
 
 








 
POZDRAWIAM
P.

 

poniedziałek, 20 lipca 2015

13 arów odwdzięcza się :)

Ostatniego czasu podwórko pochłania Nasz cały wolny czas,
my zresztą poddajemy się temu!

Staramy się łapać każdą chwilę, którą możemy spędzić na zewnątrz - lato przecież tak krótko trwa.
Nie jest u Nas idealnie i jeszcze długo, długo nie będzie - ale widać światełko w tunelu i wiemy w jakim kierunku iść. Trawka po buntowniczym okresie nareszcie poszła na kompromis - my ją nawozem, a ona rośnie jak szalona - koszenie średnio co 5 dni! Są jeszcze gołe placki, ale nic od razu. Podsumowując zużyliśmy 27 kg nasion, a w piątek kurier przywiózł kolejne 10 kg. Dziś znów czeka Nas koszenie i dosiewka:) Na boso śmigać już można i to najważniejsze!
 
...a warzywniak - tam to dopiero się dzieje!!!
Wszystko rośnie w oczach, kwitnie i wydaje pierwsze plony. A ja - Ogrodniczka - pękam z dumy i ze szczęścia. Jakie to fajne i wygodne, gdy lecisz do ogródka, nazrywać warzyw na zupę czy owoców do koktajlu ahhh... sama sobie zazdroszczę :) I w portfelu jakby więcej zostawało, bo obiady nagle staniały :p Choć nie powiem kosztuje to czasu i cierpliwości. Plewić trzeba, podlewać trzeba, przyciąć, podwiązać....ale opłaca się!
 
I tak oto - cukinia oszalała... 
 
...i dlatego na obiad same rarytasy z cukinii. Było już leczo i zapiekanka, dziś będą placuszki, a w tygodniu planuję krem z cukinii. Smaka mam też na cukinię zapiekaną z mięsem mielonym i warzywami oraz frytki z cukinii.
 
Pan kalafior, o gigantycznych liściach też mówi mi już Dzień Dobry! 
 
Panna mięta zagościła się u Nas na dobre... 
...a Pan słonecznik wyrósł już na dużego chłopczyka...
... i pierwsze uśmiechy rozdaje.
Wśród owoców - tak plennie aż nie jest. Troszkę więcej czasu trzeba, by drzewka wydały pierwsze owoce. Poczekam cierpliwie...
Za to krzewy, ku mojemu zdziwieniu zakwitły i są pierwsze owoce!
Borówki, które mnie troszkę nerwów kosztowały...podupadły Nam biedulki...ale doczytałam, torfem i nawozem podsypałam i są efekty...
...malina już dojrzała i pierwsze smakowanie za Nami. Dość nietypowa odmiana o czarnym kolorze z lekkim białym meszkiem. Bardzo pyszne!

 
Owoc, który z czystym sumieniem mogę polecić to biała truskawka tzw. ananasowa - Pineberry :)
Ta dopiero pyszna jest! I od razu napiszę - cena sadzonki nie jest niska, ale bardzo plenna odmiana. Tradycyjne truskawki nie puściły Nam jeszcze żadnego pędu, a Pineberry...proszę bardzo...
 
...będzie rozsadzanie :)
Sezon truskawkowy dobiegł końca, ale nie w ...białym, małym...u Nas truskawki dopiero kwitną!
Nie pytajcie co to za odmiana - jakaś polska, tradycyjna...czemu tak późno się obudziła - nie wiem. Wcale przez to narzekać nie będę - mniam!
 
Wszystko inne też się odwdzięcza, nic tylko się cieszyć!
 Jedyną klęskę, którą poniosłam to fasolka - dwa razy zasiana, nie wzeszła ani razu - zatem smakiem się obchodzimy i na mojej mamy dobre serce liczmy - póki co działa i dzieli się swoimi plonami:)
 
PS. Chcecie zobaczyć najnowszy model kosiarki???
Oto ona - labokosiarka...
...model ekologiczny, posiada całą masę różnych, innych funkcji, wymaga głaskania i drapania po brzuszku :P Fochy też stroi... ooo proszę !
POZDRAWIAM
P.
 

piątek, 10 lipca 2015

Tu jesteśmy...

...tu też jesteśmy!
 
...biały, mały domek... zawitał na INSTAGRAMIE :)
 
Tam bywamy często, prawie codziennie.
Zamieszczamy krótkie urywki - jak płynie czas w ...białym, małym...
Zapraszamy!
 

 
A tak poza tym co słychać???
... korzystamy z lata i raz pięknej, raz niekoniecznie pięknej pogody.
Jednym słowem spędzamy mnóstwo czasu do podwórku.
Plewimy, przycinamy, kosimy...upiększamy to co Nasze :)
 


POZDRAWIAM
P.
 

sobota, 27 czerwca 2015

... ?

...dopiero wstałam,
bo przecież wstać wcześnie nie musiałam...
...wcinam leniwie śniadanie...
 
 
 
hmmm czy to już? czy to one? tak wyczekiwane, beztroskie i błogie... WAKACJE !!!
 
I cieszę się z tego NIC nierobienia,
i przeraża mnie to NIC nierobienie!
 
Postanowiłam oczywiście, jak przed każdym wolnym, że nadrobię to co zaczęłam, a nie skończyłam lub to co zaplanowałam, a nawet nie zaczęłam. Nadrobię czytanie książek, oglądanie filmów oraz zacznę ćwiczyć ( .. bo przecież strój kupiony czeka!).
 
Zatem chowam moje pomocy dydaktyczne w najbardziej zapyziały zakątem ...białego, małego...
 
 
...do zobaczenie we wrześniu - oby !
...bo losy etatów w szkole się ważą, więc trzymajcie za mnie kciuki :)
 
POZDRAWIAM
P.


wtorek, 23 czerwca 2015

Truskawy - I LOVE !

Wszyscy mają truskawkowy post...
... mam i ja !!!
Od kilku dni w blogowym świecie królują truskawki :)
Trudno się temu dziwić, skoro sezon w pełni.
 
Ja truskawki uwielbiam!
 
Jeszcze z czasów dzieciństwa pamiętam, ile wyczekiwania było do pierwszej dojrzałej truskawki, a potem to czyste szaleństwo truskawkowe. Miłość ta mi została i trwa po dzień dzisiejszy. Nie bez powodu tort ślubny mieliśmy o smaku truskawkowym, ozdobiony truskawkami, a podawany na waflu. Z półki sklepowej zawsze w pierwszej kolejności zgarnę jogurt truskawkowy, batonik truskawkowy, budyń truskawkowy itd. Jak tylko sezon się zaczyna i ja zaczynam wariacje z tymże owocem. A w ramach, że u Nas dziś szybki obiad, więc są  naleśniki z musem truskawkowym, bita śmietaną i cukrem trzcinowym.
 
"Włala" !!!
 
 
 
POZDRAWIAM
P.


wtorek, 16 czerwca 2015

Kulinarne miksowanie

...gotowanie... jedni to robią, bo lubią, inni bo muszą, a jeszcze inni po prostu nie gotują...


Ja jeszcze będąc dziewczynka, nie lubiłam tego, nie lubiłam nawet pomagać w gotowaniu... no ale kiedy ma się w domu rodzicielkę, zawodową kucharkę, to chyba nie może być inaczej. Zrób tak, połóż tak, lepiej tak, wygodniej tak, smaczniej tak... wiem, że to wszystko z dobrego serca - ja to mama. Ja  jednak nadzwyczajnie w życiu chciałam po prostu coś rozlać, ubrudzić, przypiec, przesolić. Po co? ... po to by się nauczyć :) 
 
Dziś kiedy to jestem panią swojej kuchni i żoną swojego męża  -  LUBIĘ TO!
... a kiedy jeszcze mężu wcina ze smakiem wszystko co zrobię, dziękując... :)
A że "ćkacz" z niego niesamowity ... z realizacją podbojów kuchennych nie mam problemu.
 
I tak oto ostatniego czasu, gdy zęby mądrości nie rosną jak powinny i potrzebne usuwanie chirurgiczne, po którym jeść normlanie nie można ... mój K. zażyczył sobie zupę krem. Jaki jest fenomen tego dania?... nie wiem! Dla Nas zupa w wersji klasycznej i zmiksowanej to dwa różne dania... Po prostu ta w wersji zmiksowanej smakuje lepiej :) A dodatkowo można przemycić warzywa za którymi się nie przepada i w wersji klasycznej są nie do tknięcia :)

Zatem przedstawiam krem z marchwi - Nasza ulubiona...
 
 
 
...oraz krem kalafiorowo - brokułowy.
 
 
Gorąco polecam miksowanie !
I smacznego życzę :)

PS....a  już w krótce moje pierwszy DIY... !
 
POZDRAWIAM
P.
 
 
 *ćkacz - słowo potocznie używane w  ....białym, małym domku..., oznacza osobnika wiecznie buszującego w lodówce, szafkach itp., itd., w celach konsumpcyjnych oczywiście :)

sobota, 6 czerwca 2015

Salon, a właściwie jego część...

... i stało się to, czego tak bardzo się obawiałam...
...zakładając bloga, wiedziałam, że będzie taki czas, że go zaniedbam...
 
TAK DŁUGO MNIE TU NIE BYŁO!
 
Tyle spraw na głowie, tyle rzeczy do zrobienia. Nadrabiam jedne, by inne zaległości mogły się powiększyć...czy każdy tak ma??? Zastanawiałam się, co robią ludzie, którzy nie mają nic do  zrobienia??? Czy tacy w ogóle istnieją??? Szybko sobie odpowiadam - tacy ludzie muszą się strasznie nudzić..., więc tym oto wstępem nadrabiam zaległości :)

Salon
w ...białym, małym... słowo to ma tak wiele znaczeń, bo salon to trochę kuchnia, trochę jadalnia i trochę przedpokój, no i salon to salon. Dla tych to się zagubili, napisze najprościej. Otwarta przestrzeń 47 metrów to połączenie salonu, kuchni, jadalni i przedpokoju. Nie ma tu żadnych drzwi... i choć od razu nasuwa się myśl - rany jaka przestrzeń. Napiszę szybciutko - wcale tego nie odczuwam, że taką mam przestrzeń...no może jak myję podłogę czy odkurzam :p Dlaczego taka przestrzeń i połączenie tylu pomieszczeń??? To miejsce to serce Naszego domu - każdy ma każdego widzieć i mieć możliwość rozmowy. Nie chcę czuć się samotna gdy gotuje, czy gdy oglądam TV, a mój K. szykuje kolację. Dzięki tej przestrzeni uniknęłam też tego, czego tak bardzo nie lubię - blokowej "traumy" z dzieciństwa - przedpokój 2 na 2, a drzwi 150 par, a w każdy kąt wciśnięte coś... i choć byłam tam bardzo szczęśliwym dzieckiem - nie chcę tak mieszkać, gdy sama zakładam rodzinę.

Zatem dziś pokaże Wam otwartą przestrzeń, zwaną salonem. Choć nie jest to jeszcze cały salon, reszta czeka na dopieszczenie. Poza tym o czymś muszę pisać w kolejnych postać...
Zapewne większość z moich czytelników spodziewa się bieli - taka modna jest teraz. Nic bardziej mylnego - kocham wenge - w szczególności tą z Kronopolu,  o wdzięcznej nazwie WENGE MAGIA. Po ponad roku mieszkania w ...białym, małym... salon w kwestii dodatków przebył 3 metamorfozy kolorystyczne. Najpierw było zielono, potem nastały święta, więc było czerwono, a dziś mamy kolory ziemi i miodowe odcienie. Wciąż jest sporo rzeczy, które są na liście must have, ale powolutku... nie wszystko odrazu.
Zatem tadam - salon :)
 

 
 
...i jeszcze coś - coś co uwielbiam i jestem z tego czegoś dumna...
Nasze motto - choć mój K. przyznaje się tylko do zdania nr 8 :p
Widziałam wiele wersji "w tym domu", z żadną się nie identyfikowałam w 100%, więc postanowiłam stworzyć własną wersję. Napisałam to co pasuje do Nas i zamówiłam wykonanie.
I jest :)
 

A Koko jak to Koko - zawsze wciśnie się w kadr. Serca nie mam go wyganiać, więc niech robi karierę myszol mój kochany!


 
POZDRAWIAM
P.
 

poniedziałek, 4 maja 2015

...blackREDwhite...

...czyli moja łazienka!
Zatem dziś w poście pochwalę się moją łazienką :) Moją dumą!
Uwielbiam ją - co tu dużo pisać :) Jest taka jak sobie wymyśliłam, wymarzyłam.
 
Ale zaczynając od początku - łazienka to pomieszczenie w ...białym, małym..., które najwcześniej wiedziałam jak będzie wyglądać. Zanim jeszcze pierwsze wykopy ruszyły, ja już miałam wybrane płytki! Od tak przechadzając się po jednym z supermarketów budowalnych, ujrzałam je i przepadłam. Oczywiście próbowałam wiele razy wybrać inne, ale cóż - jestem stała w uczuciach :P Od razu zaczęłam na czterech kartkach papieru planować moje blackREDwhite. Wiedziałam że:
 
- nie będzie w mojej łazience automatu!
Po pierwsze - nie cierpię warkotu piorącego automatu, a ja uwielbiam przesiadywać w łazience i rozmyślać - to owy hałas doprowadza mnie do szału, a że mam gdzie przenieść to cudo techniki, to korzystam z tej możliwości z wielką radością. Dotychczas sytuacja była taka - albo ja byłam w łazience albo pranie się prało... Po drugie - chciałam uniknąć w łazience całego "bałaganu" związanego z automatem, czyli proszek do prania, płyn do płukania, klamerki, miska, kosz na pranie, pranie do prasownia, a już nie daj boże suszarka sufitowa...
 
- będzie w mojej łazience zarówno prysznic, jak i wanna:)
 ...biały, mały domek... tak jest zaplanowany, że jest w nim jedna łazienka. Tak chciałam - choć wiem, że przyjdzie taki czas, kiedy to moje dzieci, będą miały dzieci i że ta druga łazienka okaże się wtedy  zbawieniem (całe szczęście, mamy możliwość dobudówki). Póki co nie myślę w kategoriach zastaw się, a postaw się - po prostu nie stać Nas teraz na drugą łazienkę. A podsumowując, ja chciałam wannę, mój K.- prysznic - kompromis - mamy to i to :)
 
- będzie duuuuuuże lustro :)
Ot tak - bo mi się takie podoba !
 
Mając takie wytyczne zaczęłam planować.
I zaczęłam wybierać.
Wanna koniecznie narożnikowa - dość spora - na moje wieczorne wylegiwanie się. Prysznic koniecznie z jak najmniejszą ilością "pierdół", cały oszklony najlepiej - oczywiście ze względów sanitarnych, tak ciężko się potem czyści zacieki i osady z kamienia. No i to co najważniejsze - szafka wisząca i zlew nablatowy... Moja szafka! W tym przypadku też się zakochałam od pierwszego spojrzenia - tak idealnie pasowała do moich płytek :) Ale ta cena... ponad 800 zł za szafkę pod umywalkę.. mój K. powiedział NIE. I tak będąc w owym sklepie - chodziłam, chodziłam, oglądałam i oglądałam tą moją wymarzoną..., aż tu dnia pewnego chyba sobie "wychodziłam" tę szafkę - cena 500 zł z delikatnym haczykiem  - mój K. powiedział TAK :) Natomiast już w trakcie pracy płytkarzy - mała zmiana sprawiła, że na chwilę było gorąco... Decyzja, że wanna ma być zabudowana plexi była podjęta bardzo wcześnie - czemu tak, nie wiem... Ale mój płytkarz tchnął we mnie nowy pomysł - zabudujemy wannę i położymy mozaikę - ponownie przepadłam. Problem pojawił się, gdy już wanna była zabudowana, czekała na płytki, których nigdzie w okolicy w odpowiedniej ilości dostać nie mogłam! Ajjj.... Robota czekała, terminy goniły, a ja w panice poratowałam się wujkiem google. Znalazłam - przyjechały do Nas z Krakowa :)
 
A przed Wami Moje wymarzone blackREDwhite!
 
 
 
 
 
 
 
 


 
 
POZDRAWIAM
P.

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Wokół ...białego, małego...

Weekend, weekend i po weekendzie!A w ramach, że nie każdy weekend mam wolny, bo dreptam do mojej drugiej pracy, to jak już jest wolny, doceniam go jeszcze bardziej... Oczywiście tradycyjnie, cała masa zaległości w ten "wolny" weekend do nadrobienia, ale co tam, ważne, że "wolny" :P ... to taki mój paradoks - "wolny", "niewolny" weekend :)

A w ten weekend postanowiłam nie nadrabiać zaległości z pracy, ani tych domowych, lecz ogarnąć troszkę to co na zewnątrz ...białego, małego...
A tu wciąż jak po zrzuceniu bomby w Hiroszimie :(

Jest to Nasz drugi sezon wiosenno-letni w ...białym, małym... W zeszłym roku nie bardzo był czas na ogarnianie podwórka, bardziej skupialiśmy się na ogarnięciu samego ...białego, małego... Brakowało mi strasznie zielonej trawki, kwitnących drzewek, rosnących warzyw czy leżaczka... Jednak nie było o tym mowy, bo trwały u Nas wieczne "wykopaliska" - wykopy pod kabel na prąd do przyszłego garażu, wykopy na rurę odpowietrzającą kominek, wykopy na drenaż, wykopy pod opaskę wokół domku, wykopy pod taras.... była masakra, co tu owijać w bawełnę...
Podwórko było przeryte, jak po inwazji gigantycznych kretów!

 
 


 
Niby już miało być coraz lepiej, zamówiliśmy Pana z tzw. glebogryzarką, która miała wszystko wyrównać, ale to co powstało ehhh... i tak oto do późnej jesieni zaprzyjaźniliśmy się z grabkami.... równaliśmy, grabiliśmy lub dla rozrywki, wersją odwrotna!

Nastała wiosna - a ja powiedziałam - o nie! Tego lata będę leżeć na swoim leżaku, na swojej trawce, na swoim podwórku! I dlatego też każdą  wolną chwilę spędzamy na zewnątrz. 13 arów zostało podzielone na 4 obszary: sad, warzywniak, podwórko oraz teren przed ...białym małym... Zainwestowaliśmy w drzewka, krzewy, nasiona i powoli widać efekty :) W ten weekend skupiliśmy się na warzywniaku :) Jakiś czas temu zasadziłam co nie co, ale wciąż nie miało to wyglądu, po tym weekendzie widzę światełko w tunelu :)
 
Wszystko rośnie w oczach i kwitnie!  Choć pięknie jeszcze do końca nie jest - jak widać dookoła wciąż brak trawki, ale za  niedługo będzie - jednak wiemy już , że to jest to miejsce, z którego Nasze dzieci będą wcinały świeże owoce i warzywa.
A mamy agrest, porzeczkę czarną i czerwoną, jeżynę, borówki, malinę żółtą, czarną, poziomkową i tradycyjną, poziomki, truskawki żółte i tradycyjne oraz drzewka - jabłonie, śliwy, gruszę, nektarynkę, brzoskwinie, czereśnie, orzecha laskowego i włoskiego, a także całą masę warzyw! I podobnie jak --> klik,  smakowaliśmy już własnego szczypiorku na kanapce z jajkiem <mniam>!!!

POZDRAWIAM
P.
 

czwartek, 16 kwietnia 2015

Pierwszy kadr...

Tak jak obiecywałam - kolejny post i pierwsze wejście do ..białego, małego domku...
 
...tak, tak, wiem - przepadłam... na dobrych kilka dni, ale praca zawodowa mnie pochłonęła!
Moi maturzyści kończą już szkołę, drugoklasiści idą na praktykę zawodową na cały maj,
więc wiadomo - poprawianie sprawdzianów, walka o oceny itp., itd.
Zatem tak troszku jestem wytłumaczona :)

Ale przechodząc do sedna....
... dzisiaj pokażę Wam Nasz PRZEDPOKÓJ :)

Pomysłu długo na niego nie miałam, choć wiedziałam, że
- nie będzie w nim szafy wnękowej, czy jakiejkolwiek innej szafy,
- nie będzie magazynu butów ( to akurat ze względu na miłość do butów Naszej Tosi - miłość niszczenia butów oczywiście, tych Pańci w szczególności...)
- nie będzie przeglądu Naszych kurtek, bluz i jakichkolwiek innych okryć wierzchnich.

Postanowiłam i spełniłam!
Wszak dopiero po pół roku od przeprowadzki wzięłam się za to pomieszczenie, ale nie ważny czas, ważny efekt - a ja osobiście jestem bardzo z tego efektu zadowolona.
 
Pomieszczenie jest nieduże, dość wąskie, właściwie ma spełniać jedynie funkcje przejścia między podwórkiem a salonem + "rozpłaszczanie" się przybyłych gości. Dodatki dobierałam staranie i długo nad każdym się zastanawiałam. Z niektórymi w momencie decyzji zakupu okazywał się problem, bo już nie było na półce sklepowej - ale właścicielka ...białego, małego... jak coś sobie wbije do głowy to koniec. Zatem bardzo często kończyło się, że robiłam objazd po mieście szukając mojego upragnionego gadżetu. Tym oto sposobem powstał taki oto przedpokój...
 
 
  

 

 
...a poduszki są dwustronne...
Raz jest LOVE, a raz HOME.
 
 
 
...i nawet w przedpokoju nie mogło zabraknąć sentymentalnego powrotu do przeszłości...
Sesja ślubna przy zachodzie słońca w Międzyzdrojach.
 
 
 
Choć z efektu końcowego jestem zadowolona i dumna, to wcale nie oznacza, że nie ma czego zmieniać....
na pierwszy rzut idzie dywanik...oj marzy mi się...., ale póki co szukam idealnego!
 
 
POZDRAWIAM
P.