środa, 8 kwietnia 2015

Najważniejsi, czyli domownicy ...białego, małego...

Postanowiłam, że potrzymam Was jeszcze troszkę w ryzach i zanim pokaże pierwsze wnętrze przedstawię moje paszczaki :)
 
Czym jest dom bez zwierząt??? Dla mnie w domu muszą mieszkać zwierzaki :) Od zawsze wiedziałam, że jak tylko spełnię marzenie o ...białym, małym domku... od razu pojawią się w nim zwierzaki. Nie miałam sprecyzowane jakie to będą zwierzaki. Po prostu miało być coś milusiego, wiernego i do kochania. ... W ramach, że w domu rodzinnym nie wolno mi było mieć pupila jeszcze bardziej pragnęłam go mieć. Absolutnie nie przemawiały do mnie argumenty, że to obowiązek, wydatek lub też jak co niektórzy twierdzą kłopot. Z moim K. w tym temacie akurat mieliśmy podobne zdanie, tylko, że ja chciałabym mieć wszystkie zwierzęta, a K. wie, że nie jest to  do wykonania.... po prostu ma do tego zdrowsze podejście!

Tym o to sposobem - po niecałym roku bycia razem ( czyli dość szybko) postanowiliśmy kupić psiaka. Ja chciałam yorka ( jak to baba!), ale mój K. orzekł, albo duży, porządny pies albo nic - żadnego "kapcia". Dla mnie nie miało już to żadnego znaczenia - chciałam psa - przystanęłam więc na ten warunek - czego nie żałuje ani trochę... dziś uwielbiam duże psy. Wiedzieliśmy jedno - pies musi być rodzinny i łagodny. Padło na biszkoptową labradorkę, wszak bez rodowodu, ale jak to Pan Weterynarz się wypowiedział - gołym okiem widać, że to arystokratka czystej krwi. 
 
Oto Nasza Tosia  - 5, 5 roku temu :)
 
 
Nowa członkini rodziny szybko zawładnęła moim sercem, pomimo szkód jakich dokonywała. Gryzła wszystko, ale  też i wybaczaliśmy jej wszystko. Dziś to poważna dama, z wiecznie merdającym ogonem - jak na labradorkę przystało - choć buty do tej pory pogryzie jak się jej zostawi na widoku!
 
Ale to jeszcze nie był koniec zwierząt... Na kolejnego członka rodziny musieliśmy poczekać, aż będzie na niego więcej miejsca, czyli jak ...biały, mały... się wybuduje. Mój K. był sceptycznie nastawiony, ale ja postawiłam na swoim. Tym razem również było wiadome, że zwierzak musi być rodzinny i łagodny. Zatem na kilka miesięcy przed przeprowadzką zamieszkał z Nami biszkoptowy kocur rasy Maine Coon z Hodowli Amarula PL*.

Oto Nasz Koko - 1,5 roku temu :)
 
 
 

Pewnie czytając post zastanawiacie się jak wygląda relacja - pies i kot - pod jednym dachem...
A no tak...
 

 
Biszkopty uwielbiają siebie - od początku nie było z tym problemu. Zatem w Naszym przypadku "żyć jak pies z kotem" nabiera innego znaczenia...

Gorąco polecam taki duet - rasy przyjazne człowiekowi, milusińskie i wierne.

POZDRAWIAM
P.
 
 

3 komentarze:

  1. Ale fajny post! Ja sama mam dwa duże pieski (w końcu dodam ich również na mojego bloga- jak przystało na dumną właścicielkę). Zwierzęta wprowadzają życie do domu, bez nich nie było by już tak samo. Wystarczy zobaczyć jak się cieszą gdy wracamy do domu :) to już mówi dużo.
    Macie w domu bardzo udane relacje kota z psem :) może myślą że są rodzeństwem skoro mają takie same umaszczenie :P nigdy nic nie wiadomo:)
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam również do mnie: www.homemade-stories.blogspot.be

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajne biszkopciki :) Mieliśmy dwa psy podwórzowe, niestety zestarzały sie i odeszły. Mój M też marzy o labradorze biszkoptowym, ale niestety najmłodsza córka ma alergię na psy, więc pies w domu odpada- a takiego przecież nie będziemy męczyć na podwórku. Na koty też ma alergię - chociaż kota mamy-tak wbrew nam-znalazłam pięciodniowe maleństwo na ogródku- opuszczone...cóż było robić? nie miałam serca zostawić na pewną śmierć. Pozdrawiam
    Dla nas dom bez zwierząt to też niepełny dom, ale niestety ograniczenia zdrowotne....

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne zwierzaki :-) dom bez niech jest pusty
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń